wtorek, 8 maja 2012

Drag on a cigarette.

Czemu palę?
Forma małej medytacji :) dostępna na każdym kroku. Zapach, smak, 
dźwięk odpalania, płomień ognia, poza tym dym, dym i jeszcze raz dym.
Z każdym 'buchem' opuszczaj mnie to wszystko czego w sobie nie chcę.

Moje własne mini-recenzje niektórych wypróbowanych.

Viceroy Classic Blue - to właśnie od nich zaczęła się cała historia. Palone zawsze na imprezach, 
okazyjnie, bez żadnej  - jak dla mnie, rewelacji. Osobiście nigdy nie kupiłam całej paczki. 
Jedne z najtańszych papierosów.



L&M Forward - pieszczotliwie nazywane przez niektórych 'te z klikiem'. Moje pierwsze, własne.
 Dość nowy wyrób, bo z 2011 roku, naprawdę dobre, do których często się wraca. 
Jedne z lepszych jakie próbowałam. Duży sentyment.



L&M Blue Label - większość palaczy, których znam, pali właśnie te. Nie wiem co w nich dobrego, co może skłonić do kupienia właśnie tych papierosów. Zwyczajne, klasyczne L&M. Gdybym chciała nabrać obrzydzenia do fajek, paliłabym właśnie te. Niedobre w smaku, a po skończeniu palenia jeszcze gorsze, pozostawiają okropny posmak. Fu.





L&M Red Label - mocniejsze niż niebieskie, jak dla mnie również niedobre, nie polecam, 
chociaż osobiście znam amatorów takich papierosów. Za mocne.




L&M Menthol Cool - jedyne (prócz forwardów) z 'grubych' L&M, które akceptuję. 
Ogólnie preferuję mentole, więc 'Menthol Cool' są dla mnie rzeczywiście cool. Miłe i przyjazne.




L&M Silver - słabe, bez polotu, szkoda pieniędzy, już lepiej zaciągnąć się 
powietrzem, wyjdzie na to samo, a do tego taniej.





L&M LINK pomarańczowe - O-KRO-PNE. Prawdopodobnie najsłabsze z całej rodziny L&M, 
ale i również jedne z najgorszych. Znam sporo osób, które je pali. Wytłumaczcie mi, jak?!





L&M LINK jasnozielone - chyba już zawsze pozostaną dla mnie 'limonkowymi'.
Da radę, po spaleniu nie mam ochoty błagać o cofnięcie czasu, aby nie czuć smaku.




L&M LINK ciemnozielone - Param pam paam! Najlepsze, najsmaczniejsze, najfajniejsze fajki 
jakie tylko można sobie wyobrazić. Nie dość, że linki, to jeszcze naprawdę dobre!
 Zdecydowanie mój faworyt, a co za tym idzie, mój codzienny wybór.



Marlboro Frost - Marlboro to jedna z najbardziej znanych marek papierosów na świecie. Czy najlepszych? Niekoniecznie. Moim skromnym zdaniem Frost'y to jedyny dobry wyrób tej firmy, 
który mogę przetrawić. Jeszcze lepsze po wcześniejszym włożeniu do lodówki.
'Veni, vidi, vici' - 'Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem' hasło obecne na każdej
paczce marlboro odnosi się do słów Cezara. Klimatyczne, ale co z tego.




Lucky Strike Black CLICK&ROLL - Lucky Strike to jedna z 
najstarszych marek papierosów na świecie. Spotkałam się z opinią, że LS to fajki dla 'hipsterów'.
Dobre i to. Click&Roll są całe białe (o dziwo), a przy tym dobre. Spróbowałam w Hiszpanii, czekam 
aż będą w Polsce, kto wie, może zostaną nr 1 w mojej torebce.


Camel Classic - najzwyklejsze w świecie camel'e. Gdy nie ma nic innego, nie sposób pogardzić.
Wielbłąd na opakowaniu sympatyczny, same papierosy już nie tak bardzo.



Camel ACTIVATE - czyli kolejna marka inwestuje w wyroby 'click&roll'. Mięta na zawołanie.
Smakiem dorównują L&M Forward, godne polecenia, najlepszy wyrób marki.




Nevada Classic - czyli najgorsze i najtańsze fajki jakie dane mi było spróbować.
Nigdy więcej, naprawdę okropne, naprawdę nie polecam, 
chyba, że w ramach testu na wytrzymałość.




Black Devil - papierosy stworzone do lansu, które poza oryginalnym wyglądem nie 
oferują nic innego. W smaku przeciętne, a nawet poniżej. Nic ciekawego, poza 
możliwością jarania się 'mam czarne fajki, kozi na lekkiej'.




Pink Elephant - kolejne ładnie wyglądające gówno. Kupiłam raz, straconych pieniędzy żałuję do dziś.
Jedna na rok? Ok. Ale nigdy, przenigdy nie popełniajcie moje błędu - kupna całej paczki.




Sunday's Fantasy - smakują herbatą. Nie są intensywne, filtr nie ma smaku, ale dym pachnie 
bardzo ładnie. Całe brązowe. Subtelny aromat i heja do przodu. Dla koneserów :)


A na koniec moje małe marzenie ostatniego czasu, które nie jest dostępne w Polsce, a jedynie 
w Rosji, na Ukrainie i Azji. Przykre. Typowo damskie, do tego śliczne. Ekskluzywne.




Po prostu prześliczne.


3 komentarze:

  1. Lubie black devil'e ale tylko w smacznej, srebrnej wersji jednak moimi faworytami są cienkie L&M z klikiem :D
    Jeżeli chodzi o sobranie to sama się na nie czaję.. widziałam na allegro za około 30 zł :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Black devile lubię, tyle,że czekoladowe. Strach paczkę pokazać, skutkuje to szybkim się ich "pozbyciem". Lm forwardy- też moje pierwsze, lubię czasami, na codzień wolę zwykłe.

    OdpowiedzUsuń